sobota, 29 marca 2014

Jak wygląda przydział obligacji


Marzec obfitował w liczne ciekawe oferty obligacji, które opisywałem na blogu Polak Potrafi 2. Tutaj miały się ukazywać przedruki najciekawszych ofert, okazuje się jednak, że nie jest to takie proste jak wydawało się na początku.

Co się stało? Okazuje się, że inwestorzy stają się już coraz bardziej wyrafinowani i sami potrafią wybierać najlepsze oferty. A ponieważ jak wiadomo w ofercie prywatnej można zaproponować jedynie 149 propozycji nabycia, dostępna pula szybko się wyczerpuje.

W momencie gdy szykowałem się do przedruku jednej z ofert, dostałem informację o przedterminowym zakończeniu zbierania zapisów. Do końca terminu zapisów wyznaczonego pierwotnie przez emitenta zostało co prawda jeszcze wiele dni ale popyt był ogromny i numeracja szybko się zakończyła.


Nie było zatem sensu już publikować oferty, która teoretycznie czyli według dokumentów ofertowych czy memorandum jest jeszcze dostępna. Jednocześnie do wiadomości publicznej nie wolno podawać, że zapisy są zakończone. Stąd brak przedruku.

Zadałem jednocześnie zapytanie czy jest możliwość zmiany PNki jak mówi się kolokwialnie na Propozycję Nabycia. Innymi słowy przypuśćmy, że zamówiłem PNkę dla siebie, ale stwierdzam, że mam lepszą ofertę u innego emitenta, więc rezygnuję z oferty. Co wtedy?

Logika podpowiada, że mogę zgłosić do emitenta informację, dziękuję za ofertę nie kupuję. Proszę przekazać mój numerek dla kogoś innego, tak aby nie marnować przydzielonego numeru.

Niestety nie ma takiej możliwości. Numerek raz przyznany obowiązuje przez całą emisję. Co więcej nie ma nawet możliwości by samemu znaleźć kogoś na swoje miejsce. Okazuje się, że nie można znaleźć chętnego do zakupu kolegi, przyjaciela czy zaproponować na swoje miejsce brata czy nawet żony. 

Taka sytuacja z pewnością nie jest na rękę emitentowi. W momencie rezygnacji wielu potencjalnych obligatariuszy może nie dojść przecież do emisji, gdyż inwestorzy zbiorą razem zbyt małą ilość środków od planowanych pierwotnie przez spółkę.

Tak się jednak na szczęście nie dzieje. Oferty obligacji stają się naprawdę coraz atrakcyjniejsze, a minimalne kwoty zapisu coraz niższe, w wyniku czego zamiast nie dojścia emisji do skutku dochodzi do redukcji zapisów. Innymi słowy spółka zbiera zbyt dużo kasy niż mogła zebrać i musi zwrócić nadwyżkę dla szczęśliwych obligatariuszy.

Wiadomo już że tak będzie w tym przypadku. Nic dziwnego, kto raz przesiadł się z lokat na obligacje odczuje to jak zmianę samochodu z ciasnego malucha na komfortową limuzynę. I będzie szukać odtąd najlepszych ofert.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz